Bardzo lubię szybkie i niewymagające dania tzw. jednogarkowce, świetnie sprawdzają się, gdy człowiek głodny, chce mieć obiad na przynajmniej 2 dni, a nie chce się napracować. Firmy typu Winiary, Knorr i inne prześcigają się w pomysłach na gotowe dania. Niestety, nie czarujmy się, jest tam dużo więcej chemii niż naturalnych składników. Po niektórych można w nocy świecić. Cierpię na zespół jelita wrażliwego i każdy chemiczny składnik w żywności sprawia mi ogromny ból i problemy żołądkowe. Moja Mama zawsze się śmieje, że jestem radarem na chemię w
jedzeniu. Jakoś musiałam sobie z tym poradzić i znaleźć sposób, by unikać takich dań, ale móc
zajadać się szybkimi i prostymi obiadami. Tak właśnie powstał ten przepis - szybki, aromatyczny i sycący! Czego chcieć więcej? 😉