4 listopada 2018

Boskie frytki i żeberka, smakowite poutine i burgery - Pittu Pittu


Dominik to chyba największy burgeroholik jakiego znam, dlatego często odwiedzamy miejsca, w których można zjeść te nafaszerowane dobrociami buły. Ja też bardzo je lubię, jednak czasami nie mam na nie aż takiej ochoty jak Runoholic, dlatego często szukamy miejsc, w których oprócz burgerów zjemy także inne pyszności. Właśnie tak odkryliśmy Pittu Pittu, gdzie menu zaspokoi potrzeby nie tylko fana burgerów, ale także inne podniebienia. W tym miejscu zachwyca nie tylko smak, ale przede wszystkim bardzo wysoka jakość produktów. Musicie tu wpaść - koniecznie!


Na przesympatycznym spotkaniu w gronie innych blogerów kulinarnych mogliśmy odkryć wszystkie perełki, jakie w swoim menu ma Pittu Pittu, a także poznać przemiłych i naprawdę zabawnych właścicieli, historię powstania lokalu i informacje o wysokiej jakości produktach, jakich używa się w tutejszej kuchni.

O samym lokalu usłyszałam dużo wcześniej, gdyż to jedyny lokal w Łodzi, który podaje kanadyjski klasyk, jakim jest poutine. W dużym skrócie to frytki podane z sosem pieczeniowym i serem. W Pittu Pittu znajdziecie wariacje na temat tej potrawy, które absolutnie podbiły moje serce!

Bazą dania są belgijskie frytki, które belgijskie są nie tylko z nazwy. Naprawdę są sprowadzane z Belgii, są świeże, nie mrożone, a okres ich przydatności jest przez to o wiele krótszy niż mrożonego odpowiednika. Zapewnia to niesamowitą świeżość i niemożliwy do podrobienia smak. To naprawdę są najlepsze frytki, jakie jadłam - chrupiące z zewnątrz z pulchnym i miękkim wnętrzem!


W menu znajdziecie 5 propozycji poutine:
👉 klasyczne - z oliwą z czosnkiem, parmezanem i pietruszką
👉 wściekłe - z dodatkiem chorizo, jalapeno, czarnych oliwek, sosu i rukoli

A także propozycję indyjską, truflową oraz z kurczakiem. Udało mi się spróbować 3 z 5 propozycji i najbardziej zapadł mi w pamięć smak truflowego poutine, ale wszystkie dania mają w sobie to "coś", co sprawia, że chcemy jeść więcej i więcej...


👉 Chicken poutine - frytki, opiekany kurczak, suszone pomidory, oliwki zielone, sos serowy/wybrany sos, szczypiorek


👉 Indyjskie poutine - frytki, curry, smażone tofu, sos tahini-sriracha, soczewica, kolendra


👉 Truffel poutine - frytki, kurczak opiekany, sos truflowy, parmezan, rukola


Serce Dominika podbiły zaś burgery, które są robione z najwyższe jakości byczego mięsa z rodzinnej ubojni pod Łodzią. Bułki przyjeżdżają do lokalu z innego zakątka Polski, ale dzięki temu mamy pewność, że są najwyższej jakości - bez polepszaczy, z ziarnami, niebarwione sztucznymi barwnikami.

Ciekawostką jest również fakt, że w menu znajdziecie burgery stworzone przez gwiazdy sportów walki tj. Marcin Wrzosek, Marcin Różal-Różalski czy Karolina Kowalkiewicz. Część zysków z ich sprzedaży jest przekazywana na fundacje tych sportowców wspierające np. zwierzęta.


W Pittu Pittu udało mi się spróbować już kilku burgerów i każdy był smaczniejszy od poprzedniego. Pyszną propozycją jest wegański papeć, którego mieliśmy okazję spróbować podczas festiwalu Zielone Smaki Łodzi - znajdziecie w nim falafel z ciecierzycy i niebiańsko dobry sos bazyliowo-miętowy, mam nadzieję, że już niedługo wróci do karty.

Próbowałam także truflowej balbiny, czyli czarnej bułki z wołowiną, boczkiem, karmelizowaną cebulą w balsamico, pieczarkami, parmezanem oraz sosem serowym i truflowym.

Jeśli kochacie połączenie gruszki i sera pleśniowego to koniecznie skuście się na burgera Grucha Grucha, który kryje w sobie wołowinę, gorgonzolę, gruszkę, roszponkę oraz sos musztardowo-miodowy.


Jednak prawdziwym mistrzostwem świata i chyba moją ulubioną burgerową propozycją jest burger przygotowany przez Marcina Wrzoska, czyli Polish Zombie. W czarnej bułce znajdziecie 2 burgery wołowe, bekon, krążki cebulowe, cheddar, jalapeno, świeże chilli, whisky, sos bbq oraz sałatę. I przyznam, że w tej konfiguracji znalazły się wszystkie ukochane przeze mnie smaki. Ten burger to spełnienie marzeń - pikantny i nafaszerowany smakiem tak, że po zjedzeniu zapragniecie kolejnej porcji!


Menu lokalu oferuje nie tylko dania dla fanów frytek czy burgerów, ale także smakowite przekąski w postaci panierowanej piersi kurczaka, frytek z batatów czy pyszne sałatki - zarówno dla mięsożerców jak i fanów roślinnej kuchni.


Dla fanów bez-mięsnych sałatek propozycja od Karoliny Owczarz z grillowanym serem halloumi, mixem sałat, pomarańczą, pomidorami, czerwoną cebulą, sosem balsamico i orzechami włoskimi.

Mięsożercy mogą wybierać spośród 2 świetnych wariantów z grillowanym mięsem z udek kurczaka. Jedna jest nieco ostrzejsza i nazywa się zabawnie Wściekły Hanibuś Lecter, druga zaś to łagodniejsza wersja Grażyna Sprężyna. Obie bardzo treściwe i naprawdę wyśmienite.


Jeśli wybierzecie się do Pittu Pittu z grupką znajomych to koniecznie zdecydujcie się na pozycje z menu Wielkie Żarcie, czyli żeberka. To jest ambrozja dla mięsożerców!

Żeberka marynowane są 12h w marynacie z dodatkiem wędzonej papryki, a następnie są przyrządzane w taki sposób, że gdy wjeżdżają na stół to ślina cieknie aż do ziemi.... Mięso jest tak miękkie, że gdy łapiecie za kość to swobodnie odchodzi ona od całości. Kroisz i nie napotykasz oporu, sztućce wchodzą w mięsko jak w masło. KAPITALNE - spróbujcie koniecznie!


Właściciele Pittu Pittu opowiedzieli nam dużo o używanych w kuchni produktach i choć wiele z nich sprowadzanych jest zza granicy - jak frytki czy oryginalne belgijskie majonezy i sosy, to reszta produktów pochodzi z regionu, dzięki czemu wspierani są łódzcy producenci. Mogliśmy poznać ich historię i zmagania z pierwszymi trudnymi miesiącami prowadzenia restauracji, dzięki czemu naprawdę zaskarbili sobie moją sympatię. 😊


Zapraszam Was serdecznie na Piotrkowską 25 do Pittu Pittu, które choć położone w dalszej, nieco mniej uczęszczanej części Piotrkowskiej, oferuje jedzenie o wysokiej jakości i wspaniałym smaku!


Pittu Pittu, Piotrkowska 25, Łódź

Wydrukuj

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Cooking Monster , Blogger